Natomiast jeśli chodzi o różnicę między stosunkiem wobec formacji marszałka Marka Jurka i samego Marka Jurka a wobec Solidarnej Polski – wyjaśnialiśmy to już, ale warto jeszcze raz powtórzyć. Formacja Marka Jurka to formacja pewnej, już nie sięgając głębiej, a tylko do życiorysu przywódcy, 35-letniej tradycji działania z pozycji, nazwijmy to, radykalnego konserwatyzmu. To jest pozycja, która w naszym przekonaniu mieściłaby się w naszej partii, ale jest tam też mocna tendencja do politycznej samodzielności. Uznaliśmy, że ten dorobek i ta pewna odrębność jeśli chodzi o poglądy są przesłanką, którą możemy przyjąć do wiadomości i stąd tego rodzaju porozumienie jest możliwe.

Jeśli zaś chodzi o Solidarną Polskę to można powiedzieć tak – albo ci, którzy piszą, że tracimy instynkt samozachowawczy, a są tacy wśród dziennikarzy, mają złą wolę albo zasadnicze trudności z myśleniem. Przecież gdyby każdy, kto się oderwie od partii miał natychmiast prawo do politycznej podmiotowości, a naszym obowiązkiem byłoby zawierać z nim odpowiednie umowy, to każdy, kto uzyskałby lepszy wynik wyborczy byłby wręcz wpychany na tę drogę, czyli drogę rozbijania prawicy. Stracilibyśmy instynkt samozachowawczy właśnie gdybyśmy tego rodzaju reguły przyjęli. Stąd propozycja w tym przypadku jest jednoznaczna - propozycja powrotu do partii ze świadomością, że uczyniło się źle. Jest to propozycja wielkoduszna, bo tutaj też były szkody, ale nie było działań takich, jak w przypadku PJN. Została tak sformułowana i jest jeszcze aktualna.

Niedługo ten czas minie i wtedy każdy będzie musiał, że tak to określę, brać pod uwagę, że sam ryzykuje. Oczywiście nie zawsze ja będę decydował czy współdecydował o partii, ale zawsze będę stał na stanowisku, że dla takich ludzi nie ma powrotu. I jeżeli będę mógł doradzać coś moim następcom, to będę doradzał, żeby traktowali to jako coś całkowicie trwałego. (Uprzedzając ewentualne artykuły o zmianie przywództwa w PiS – myślę tu o sytuacji mającej nastąpić za wiele lat…)