Mija 21 miesięcy od tragedii smoleńskiej. Drukuj
Ocena użytkowników: / 0
SłabyŚwietny 
środa, 11 stycznia 2012 07:45

Przypominamy przemówienie śp. Prezydenta po ratyfikacji Traktatu Lizbońskiemu

 Przypominamy także dlatego, bo i w tej sprawie widać próby zniekształcenia kontekstu. Warto więc przypomnieć sobie, jak to wyglądało naprawdę.

Szanowny Panie Przewodniczący Rady Unii Europejskiej,

Panie Przewodniczący Komisji, Panie Premierze, Panowie Prezesi, Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie, a przede wszystkim Obywatelki, Obywatele Rzeczpospolitej Polskiej,

Dzisiaj nadszedł dzień z punktu widzenia naszej historii, ale także historii Wspólnoty, dziś 27 państw, bardzo istotny. Za kilka minut podpiszę akt ratyfikacji przez Rzeczpospolitą Polską tak zwanego Traktatu Lizbońskiego. Traktatu, który wprowadza podstawowe zmiany do dotychczasowego działania Unii Europejskiej. Sprawa jest na tyle istotna, że wymaga pewnych wyjaśnień. Wyjaśnień, które jestem winien zarówno obywatelom swego kraju, jak i naszym szanownym gościom. Od wielu miesięcy twierdziłem, że...

 ratyfikacja nastąpi wtedy, kiedy naród irlandzki, zgodnie z Konstytucją Republiki Irlandii zmieni opinię, którą wyraził w czerwcu 2008 roku. Skąd tego rodzaju decyzja? Można powiedzieć, że Polska jest i będzie krajem suwerennym i to Polki i Polacy, a nie Irlandczycy powinni decydować o akcie ratyfikacji lub jej odmowie. Pozornie to prawda. Oczywiście jest to i była nasza decyzja, ale w Unii Europejskiej w najważniejszych sprawach po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego tylko najważniejszych obowiązywać będzie zasada jednomyślności, która dotąd stosowana była szerzej. Jeżeli więc ta zasada obowiązuje to nie ma znaczenia, czy odmowa nastąpiła ze strony Republiki Federalnej Niemiec- największego państwa Unii, czy ze strony Malty, ze strony Francji, czy Estonii. Jeżeli ktoś odmówił zgody to znaczy, że traktat zakończył swój byt. Dopiero zmiana decyzji narodu irlandzkiego spowodowała, że traktat odżył. Jeżeli zaś tak, to nie ma żadnych przeszkód, aby ten traktat ratyfikować.

Chciałem przypomnieć, że w kwietniu roku 2008 został on zgodnie z polską Konstytucją ratyfikowany bardzo zdecydowaną większością głosów. Wymaganych jest tutaj dwie trzecie głosów, osiągnięta większość była znacznie wyższa. Z tego powodu traktat za chwilę podpiszę. Ale nie zmienia to faktu, że trzeba o kilku zdarzeniach przypomnieć. Rokowania nad traktatem europejskim toczyły się przede wszystkim w pierwszej połowie roku 2007 -po roku namysłu, po roku refleksji związanym z odrzuceniem tak zwanej konstytucji europejskiej w referendach we Francji i Holandii. Toczyły się szybko, skutecznie, jak się okazało, ale toczyły się w atmosferze pewnego napięcia i normalnych sporów i dyskusji. W ramach tych negocjacji udało się Polsce odnieść bardzo wiele sukcesów. Na czternaście spraw, które postawiliśmy, które postawił ówczesny rząd, w trzynastu odnieśliśmy sukces.Przypomnę takie sprawy, jak przedłużenie głosowania według reguł nicejskich aż do roku w praktyce 2017, choć formalnie do 2014, jak solidarność energetyczna, jak tak zwany mechanizm z Joaniny, jak w końcu zasada, że sprawy związane z tak zwanymi kompetencjami dzielonymi między Unią a państwami narodowymi zawsze po części muszą pozostać w kompetencji państw narodowych. Dlaczego udało się odnieść te sukcesy? Był to wynik stanowczości ówczesnego rządu, jego szefa, ówczesnej minister spraw zagranicznych Anny Fotygi, stanowczości głównych negocjatorów, tak zwanych szerpów. Przypominam, że tę funkcję pełniła pani Ewa Ośniecka-Tamecka i pan Marek Cichocki. W szczególności w trakcie rokowań, które poprzedziły dwa dramatyczne dni w Brukseli i następnie uzupełnienie w Lizbonie, te dwie osoby stanowczo broniły naszego punktu widzenia. Dzisiaj im wszystkim chciałbym za to bardzo serdecznie podziękować.

Traktat Lizboński jest zmianą jakościową, która rodziła już dotąd różne interpretacje. Chciałbym zwrócić w pierwszym rzędzie uwagę na interpretację, która nie ma ani charakteru publicystycznego, ani naukowego. To interpretacja organu konstytucyjnego największego z państw Unii Europejskiej – Republiki Federalnej Niemiec. Ta interpretacja stwierdza wyraźnie: Unia pozostaje związkiem państw, związkiem państw narodowych, związkiem ścisłym, ale jest to związek państw suwerennych. I niech tak zostanie. To odpowiada dzisiejszej realnej sytuacji w Europie. Ona się po prostu składa z państw na ogół reprezentujących narody, choć mamy w Europie oczywiście także państwa wielonarodowe - tego stanu rzeczy nie da się zmienić ani konstytucją ani traktatem, jest on po prostu faktem - ale współpraca będzie coraz ściślejsza. Jestem głęboko przekonany, że i ten kolejny wielki eksperyment się uda, że w ramach współpracy suwerennych państw będziemy osiągać coraz lepsze rezultaty w interesie poszczególnych narodów, w interesie Europy jako całości, w interesie świata gdzie Europa w stopniu większym niż dzisiaj powinna odgrywać rolę stabilizatora, eksportera stabilizacji i pokoju.

Musimy to robić chociaż musimy to robić w ramach wspólnoty transatlantyckiej. Ona w dalszym ciągu pozostaje niezmiernie istotna. Ona jest gwarancją tego co udało się osiągnąć w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Ona jest także z punktu widzenia kraju, który reprezentuje gwarancją tego co udało się osiągnąć w ciągu ostatnich lat dwudziestu. Niedawno minęło dwadzieścia lat od powołania pierwszego w Europie środkowo-wschodniej niekomunistycznego rządu. Dokładnie było to 12 września 1989 roku. To ten rząd był początkiem lawinowych zmian, które dziś w Europie są utożsamiane z obaleniem muru berlińskiego. Obalenie muru berlińskiego było bardzo ważne, ale nie zdarzyło by się wtedy, gdyby w Polsce od kilku tygodni nie urzędował rząd, który nie był rządem komunistycznym. I gdyby w Polsce nie było sytuacji, w której tak zwana kierownicza rola partii komunistycznej zakończyła swój niechlubny byt. Chciałem dziś o tym przypomnieć w dniu, w którym decydujemy się na nowy wielki eksperyment, ale eksperyment w ramach wolnego polskiego państwa, w ramach Rzeczpospolitej która była, jest i pozostanie krajem suwerennym.

Szanowni Państwo, Europejska Wspólnota Gospodarcza tworzona traktatami rzymskimi w roku 1957 to była zaledwie 6 krajów. Minęło 16 lat zanim następne państwa w tym Wielka Brytania, Irlandia weszły w skład Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Po przekształceniu jej w latach dziewięćdziesiątych w Unię Europejską dzisiaj mamy dwudziestu siedmiu członków. Jestem głęboko przekonany, że to nie koniec, że to nie może być koniec. Wkrótce pewnie do naszej wspólnoty przystąpi Chorwacja. Ale ona też nie może być państwem ostatnim. Unia jako niezwykle udany wspaniały eksperyment w dziejach ludzkości, jako coś co prawie nie ma w historii ludzkości precedensu, nie może być zamknięta dla tych, którzy chcą do niej przystąpić. Szczególne tych, którzy znajdują się w naszej sferze cywilizacji. To nie tylko kraje bałkańskie, które dwa i pół roku temu uzyskały zielone światło, to także kraje leżące na południowy wschód od Polski. To Ukraina, to Gruzja, w przyszłości być może także inne państwa. Unia nie może im powiedzieć nie. Oczywiście proces dostosowywania się do twardych wymogów naszej wspólnoty będzie trwał. Ale nie wolno odbierać nadziei, tą nadzieję swojego czasu usiłowano odebrać i naszemu krajowi. Jeszcze na krótko przed poszerzeniem mówiło się o tak zwanym małym poszerzeniu - jedynie o Słowenię i Estonię. Na szczęście zwyciężyła nowa koncepcja Unia nie przestała funkcjonować - wręcz w pierwszych latach czasy były bardzo dobre, późniejszy kryzys nie zaczął się w Europie - i funkcjonuje dalej, funkcjonować będzie pewnie jeszcze skuteczniej po wejściu w życie traktatu lizbońskiego. Dwadzieścia siedem państw. Podobnie będzie wtedy gdy będzie już trzydzieści, trzydzieści dwa czy trzydzieści pięć. I to jest moje jako Prezydenta Rzeczpospolitej podstawowe przesłanie na dziś, na minutę dosłownie przed ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego.

Dziękuję bardzo za przybycie Panu Przewodniczącemu Rady Unii Europejskiej, Panu Premierowi Reinfeldtowi, Panu Przewodniczącemu Barroso - raz jeszcze gratulując wyboru na następne pięć lat i oczywiście pierwszemu polskiemu bardzo wysokiemu przedstawicielowi Unii Europejskiej - dlatego mówię, dlatego mówię na trzecim miejscu, bo jesteśmy rodakami Jerzemu Buzkowi. Dziękuję bardzo.